niedziela, 23 października 2016

Jesiennie, czyli normalnie nienormalnie...





 





Jeszcze tydzień temu marzyła mi się sesja jesienna z moim maleństwem. Taki weekendowy wypad  do pobliskiego urokliwego parku, może nawet bliżej jeszcze. Za róg blokowiska raptem,  tam  gdzie drzewo łaskawie rozsypuje swoje dziecię,  tworząc dywan idealny na wspólne szorowanie nagami. Macie pewnie ulubione miejsca spacerów, gdzie lądujecie z dzieckiem o każdej porze roku, jakby celebrując mijający czas.
Chwilowo  byłam zmuszona znaleźć sobie swoje ustronne miejsce.... ale niestety na kanapie. To moja  weekendowa sesja, nie zdjęciowa, a chorobowo - antybiotykowa.
I już  po jesieni... Zanim maleństwo wyzdrowieje, będzie listopad, opadłe liście zdążą przejść w stan gnilny, nie ciesząc już nikogo z przypadkowych przechodniów, czy celowych gapiów. Do tego kwarantanna na niewychodzenie do skupisk ludzi i zarazków, tak pewnie zejdzie do grudnia.
Komu szykują się ciekawsze perspektywy?
 ...

Tydzień później piszę już w zgoła innym nastroju.
Udało się zakończyć kurację, maleństwo zdrowe i wizja jesiennego spaceru na nowo zagościła w mojej głowie. Nawet, nie chwaląc się, udało mi się ją wdrożyć w życie. Fakt, ubieranie trzylatka zajęło mi więcej czasu niż sam spacer, ale warto było.

Kilka fajnych fotek, przyjemny powiew chłodnego, jeszcze nie mroźnego powietrza,  ciepła kolorystyka malowniczo rozsypanych liści. Gdyby tak jeszcze można było przez chwilę zatopić się w ciszy, zwolnić oddech, uśpić czujność, i zwyczajnie dać się ponieść nogom tam, gdzie się chce... nie tam, gdzie trzeba, by uniknąć awantury maleństwa. Tyrania takich brzdąców jest pewnie dobrze znana każdej współczesnej rodzinie. Ustępstwa mające na celu zaznanie chodź chwilowego spokoju, stające się jednocześnie ogólnospołecznym wyrzutem braku konsekwencji w wychowaniu potomstwa. Ale o tym kiedy indziej, dzisiaj spokojniej, w nucie nostalgii pożółkłych liści, z kolorowym uśmiechem trzylatka upamiętniającym ten miły dzień.

A Wam, jak mijają kolejne tygodnie października? Może macie jakieś pomysły na wspólne zabawy z kilkulatkiem, chętnie wypróbuję... Sama polecam kolekcjonowanie bukietów z jesiennych liści, wyklejanki na papierze również z liści, korale z jarzębiny, ludziki z kasztanów i żołędzi... Natknęłam się też ostatnio na blog zatytułowany: "Pomysł na spacer - skarby natury".  Przetestowałam, frajda dla dzieciaka gwarantowana. Stąd polecam zajrzeć  na:
http://www.nebule.pl/pomysl-na-spacer-skarby-natury/

Do miłego, kolejnego spotkania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz